niedziela, 14 lutego 2010

Pierwszy implantowy tydzień

Ani się obejrzałem i miesiąc zleciał jak z bicza strzelił. Życie nabrało takiego tempa a wrażeń przy tym tyle, że hoho. Brakło czasu nawet na porządny sen i dopiero jak kurz po akustycznym tornado nieco opadł- udaje mi się znaleźć małą chwilkę by przerobić spisane w biegu „chusteczkowe” notatki na blog’owy tekst :)

Po porannym implantowym przywitaniu najwyższy czas zwiedzić niemal już zapomniane progi biurowca i stawić czoła niezliczonym ciekawskim pytaniom kolegów z pracy ;) Rozmowa z kolegami przychodzi mi z trudem, ale nie ze strony słuchania tylko w… mówieniu gdyż nie poznaję własnego głosu :) Przede wszystkim uderzają te zupełnie nowe wysokie tony. Mózg się czuje obco z nowymi dźwiękami własnej mowy i przez co samokontrola mowy ulega komplikacji- po prostu czasem mnie zatyka przy wymawianiu wysokich tonów :) Muszę się mocniej koncentrować aby płynnie wymówić pełne zdania. Trochę to nawet pomaga bo z powodu niecierpliwej natury i szybko przebiegających myśli moja mowa jest zdecydowanie za szybka :)

Zasiadam za biurkiem, włączam laptopek i biorę się do codziennego wertowania specjalistycznych pism… oj, po każdorazowym przewróceniu kartek muszę nieco odetchnąć… to szelest papieru jest tak intensywny niczym dźwiękowe armagedon :) Aż się boję, co się będzie działo w przyszłym tygodniu na delegacji u klienta gdzie przeważnie się weryfikuje całą masę papierków :) Na szczęście mam lekkie klawisze w laptopku więc klikanie idzie spokojnie (na co zwracała uwagę kilkakrotnie cyborg na ci.hell.pl) i czym prędzej rozkręcam się w robocie.

W ciągu tygodnia czasu do czasu podsłuchuję rozmowy innych pracowników ale wciąż ciężko cokolwiek zrozumieć bez patrzenia w twarze w rozmówców. Staram się aktywnie uczestniczyć na wszelkich lunchowych spotkaniach w celu zapewnienia maksymalnego treningu słuchowego. Dodatkowo słucham różnego rodzaju muzyki przez cewkę indukcyjną podłączoną do laptopa (tryb „T”) Dopiero w muzyce dostrzegam przyjemniejsze strony wysokich tonów- zwłaszcza te niesamowicie relaksujące nuty płynące z pianina i gitary. Inne instrumenty (m.in. skrzypce) w dalszym ciągu są raczej ostre i niezbyt przyjemne- ale myślę, że to kwestia przyzwyczajenia (lub inaczej: odpowiedniego przeprogramowania mózgu ;)

Najmocniejsze nowe wrażenia słuchowe: łyżeczka vs. kubek- aż zęby mi dzwonią i ręką jak automatem mieszam kawkę bez stukania. Dzwonienie kluczy- 3x mniejsze tempo przekręcania. Mielenie kawy w ekspresie- o mało co mi uszy nie odpadają. Odkładanie słuchawki telefonu stacjonarnego przez pracowników- jakby walili mi słuchawką prosto w głowę ;) Bombardowanie dywanowe dźwięków przy segregowaniu odpadów: 4 wielkie worki plastików, wielkich kartonów papieru, szkła i puszek uzbieranych w ciągu ostatniego miesiąca w garażu- może niekoniecznie rozkosz muzyczna, ale jaki miód w duszy od nowych wrażeń :)

5 komentarzy:

  1. Nononono Paolo widać, żeś coraz bardziej zadowolony z implantu? :)
    I widzę, że pdobne odniesienia i sugestie jakbym czytałą o samej sobie po pierwszym podłączeniu :D

    Pozdrawiam
    Andel

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej witaj.No to masz już w miarę pierwszą styczność z decybelkami, które z procesorem podwajają a czasem potrajają wielokrotność swego dźwięku.Te nowe spotkania,wyzwania dadzą Ci w pewnym sensie po jakimś czasie ulgę dla uszu. Po prostu przestaną Cię drażnić.Ciekawi mnie natomiast czy po zaimplantowaniu i otrzymaniu procesora mówiłeś cicho normalnie czy też tak głośno jak słyszałeś? Jeśli jesteś w stanie odpisz pod moim postem. Pozdrawiam i życzę nowych wrażeń a będzie ich wiele. Ela
    Nie chcę się logować. Dlaczego nie mogę umieścić podpisu Ela w ramce? To moje imię.Dlaczego kilkakrotnie muszę wysyłać swój post? Nie jestem bombą jestem tylko kobitą też z implantem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    Jak na razie to nierzadko mi się zdarza, że za głośno mówię :P Nie wydaje mi się jednak, że to w wyniku zbyt cichego słyszenia bo słyszę aż ponadto ;) Jak wspomniałem- na razie samokontroli wymowy szlag trafia i trudniej mi kontrolować własną mowę- w tym głośność. Zdarzało się, że po rozmowie domyślam się, że mówiłem nieświadomie zdecydowanie za głośno i potem miałem wyrzuty sumienia.Implant mi bił po głowie, że głośno mówię ale wciąż mam utrwalone przez wiele lat znikome zaufanie do słuchu ze względu na raczej kiepskie słyszenie przed implantem i posługiwaniem się praktycznie tylko odczytywaniem z ust (aparaty słuchowe stanowiły tylko narzędzia wspomagające). Będę musiał koniecznie nauczyć się ufać implantom, bo coraz co częściej przekazują lepsze informacje niż drogą wzrokową :)

    Co do umieszczania komentarzy z nagłówkiem swojego imienia- z "Komentarz jako:" wybiera się opcję "Nazwa/adres URL" :)

    Co do kilkakrotnego wysyłania postów to nie jestem w stanie zweryfikować z czego może wynikać ten problem. Może to dlatego, że posty nie pojawiają się od razu na blogu- wpierw przechodzą przez moją akceptację :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozdrawiam serdecznie, cieszę się z pozytywnych odczuć i ciągłej chęci nauki słuchania - to najważniejsze w terapii.
    Zachęcam do słuchania muzyki poważnej,a najlepiej udania się na koncert do filharmonii !!!
    Proszę koniecznie popracować, nad typowymi ćw.słuchowymi oraz nad artykulacją. Przypominam należy zwrócić uwagę na
    3 szeregi głosek:
    szereg syczący: s-z-c-dz
    szumiący: sz-ż-cz-dż
    ciszący: ś-ź-ć-dź
    Z tego co pamiętam ,mówił je pan bardzo ,,szeleszcząco".
    Pozdrawiam i gratuluję !!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Paolo nie martw się też kiedyś głośno mówiłam. Na wszystko przyjdzire czas. Teraz to ja upominam by ciszej mówili do mnie inni. Owszem implant bierze w tym udział to fakt,ale nie aż w tak wielkim znaczeniu. Słyszymy głośno i chcemy przekrzyczeć siebie. Tak to wygląda na początku. A swoją drogą przyznasz mi trację że ten świat decybelków jest niesamowicie ciekawy.
    Pozdrawiam Ela

    OdpowiedzUsuń