niedziela, 20 grudnia 2009

Słów parę o mnie...

Cosik o mnie... 

Posiadam wrodzony głęboki obustronny ubytek słuchu (audiogram poniżej). Rehabilitacja słuchu i mowy przebiegała na najwyższych obrotach dzięki nieocenionemu zaangażowaniu moich rodziców już od pierwszych chwil wykrycia niedosłuchu (od ok. 1,5 roku). Nie posługuję się językiem migowym i przez wszystkie szczeble edukacyjne przechodziłem w masowych szkołach. Obracam się praktycznie tylko wśród ludzi słyszących. Obecnie szczęśliwy mąż i ojciec oraz pracownik dużej, międzynarodowej korporacji.






Co zdecydowało o implantowaniu?
Powodów jest tysiąc i jeden, w kilku słowach można byłoby to zobrazować w następujący sposób:

Świat się oddala, coraz bardziej i bardziej,

Robi się coraz mniejszy, ledwo można go dojrzeć,

Wytężone z całej siły oczy wychwytują już tylko wyszarpane z rozpaczy fragmenty głosek,

A wraz z nimi znikają te wszystkie codzienne uroki szeptów, rozmów, śmiechów,

Powieki opadają powoli, ze zmęczenia, rezygnacji, smutku…

A wraz z tym światem znika cała moja siła i determinacja, która przez tyle lat mi służyła,

Siła ta teraz grzęźnie przy każdym kroku, słowie…

Coraz trudniej oprzeć się nawet o najbliższych, stare dobrze przyzwyczajenia zacierają się,

każdy nabiera swojego tempa, dawne bariery wracają,

Ucieka mi świat dźwięków…



Jednym słowem, potrzebuję nowego przewodnika na miarę nowych barier komunikacyjnych.

Do tej pory aparaty słuchowe wytrwale mi służyły w poruszaniu się po świecie dźwięków (od niecałe 1,5 roku życia do dnia dzisiejszego) i przeszkody komunikacyjne wydawały się znośne pomimo odbierania szczątkowych informacji (nie więcej niż 30-40% w przeciętnych warunkach komunikacyjnych) uzupełnianych przez różnego rodzaju „sztuczki” domysłów treści rozmów. Najlepsze czasy komunikacyjne przypadły na czasy studenckie, gdzie wyrozumiałość cudzych problemów nie znała granic i większość studentów chętnie dostosowywała się do moich możliwości odbioru informacji. Nie czułem wtedy potrzeby próbowania czegoś więcej niż aparaty słuchowe i liczyłem na wciąż pojawiające się w galopującym tempie nowinki technologiczne, które pozwoliłyby mi na coraz lepsze słyszenie w przyszłości. Również współpracownicy z firmy okazali się bardzo wyrozumiali i pozwolili mi rozwijać swoje pasje zawodowe pomimo ograniczeń komunikacyjnych (tylko do rozmów bezpośrednich i e-maili) wręcz powierzając mi coraz bardziej odpowiedzialne zadania i poszerzając moje kompetencje na inne kraje centralnej Europy. Jednakże coraz bardziej nabieram  przekonania, iż osiągając coraz większe kompetencje rosną przy tym nieubłaganie wymagania komunikacyjne i w związku z tym rosną także obawy, iż wraz ze wzrostem kompetencji zwiększają się nieubłaganie wymagania komunikacyjne i w związku z tym rosną także obawy, iż obejmując samodzielne stanowiska kierownicze nie sprostam wymaganiom jakie na mnie czekają.


Także stare dobre przyzwyczajenia najbliższych niestety stopniowo się zacierają. W wyścigu z czasem nawyki spokojnej i wyraźnej mowy tracą na znaczeniu znacznie utrudniając komunikację. No i wreszcie chciałbym więcej słyszeć mojego coraz bardziej rozgadanego synusia :)

Podsumowując wszystkie za i przeciw, uznałem iż już niewiele więcej będę w stanie wycisnąć z aparatów słuchowych ze względu za znaczące ubytki słuchu w obrębach wysokich tonów (dla pewności przetestowałem najnajnajnowsze aparaty nowych generacji). Innym słowem, doszedłem do wniosku, iż raczej trudno będzie w najbliższym czasie osiągnąć wystarczającą jakość i barwę dźwięku przy tak dużych wzmocnieniach przekraczających 100 DB. Można to porównać do rozważania czy komfortowe słuchanie koncertu symfonicznego przy głośności młota pneumatycznego jest możliwe?

A czas ucieka niemiłosiernie, przyśpiesza coraz bardziej, coraz go mniej... potrzebuję czegoś więcej teraz, już teraz!


Co zdecydowało o blogowaniu nt. mojego implantu?
Doświadczenia innych osób implantowanych stanowiły nieocenione źródło informacji nt. całokształtu implantowaniu i rehabilitacji słuchu i, nie ukrywam, iż stanowiło jedno z istotnych bodźców skłaniających mnie do poddaniu się implantacji. Nie spotkałem również podobnych blogów nt. implantów hybrydowych, których będę w posiadaniu. Mam nadzieję, że tak jak inne wypowiedzi bardzo mi pomogły w rozważaniu implantowaniu tak i moje doświadczenia także okażą się dla kogoś przydatne :)

3 komentarze:

  1. Pozdrawiam Pana z Olsztyna !!
    Przesyłam podziękowania od dzieci i rodziców z turnusów Dźwiękow Marzeń za super ciekawe warsztaty dla rodziców..i poświęcenie swoich wakacji.
    Nauczenie się słuchania jest fascynujące, ale też wymaga cierpliwości i...pracy.
    Trzymam kciuki !!!
    Elżbieta Szmyt

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrząc na wykres widzę swój własny słuch. Też byłam operowana 15.12. ale w 2008r. Życzę dużo wytrwałości a zmieni się świat na korzyść pana.Te dwa lata zleciało szybko a świat otworzył się dla mnie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam mniej więcej tyle lat co Ty. Jestem ojcem gluchego Chłopca. To co przeczytałem na Twoim blogu daje mi wielką nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży! Bardzo Ci za to dziękuję!

    OdpowiedzUsuń