piątek, 22 stycznia 2010

Day 1 – Wyjście z kliniki

4 stycznia: Już po wszystkim… czas wracać na stare śmieci. Wsiadam za kółko i czym prędzej włączam radio i przesłuchuję go uważnie przez całą drogę. Muzyczka nie daje zbyt mocnych nowych wrażeń, więc cały czas przestawiam kanały na jakieś gadanka by poddać mój mózg maksymalnej próbie. Nie jestem moherem ale chyba najdłużej siedziałem na radiu Maryja bo było najwięcej gadania a najmniej śpiewania ;) Wrażenia słuchowe dosyć mocne- ale jak wspomniałem wysokie dźwięki nie wywołują zawrotów głowy (stąd wolę określać je jako „mętlik”) więc zupełnie mi to nie przeszkadzało w prowadzeniu samochodu. Rzecz jasna jeszcze nic nie rozumiałem z radia. Aktualnie wszystko, co jest poza zasięgiem wzrokowym jest dla mnie tajemnicą- większość informacji odbieram drogą wzrokową a aparaty słuchowe odgrywają role jedynie wspomagającą- mechanizm ten jest tak skomplikowany, że mój wykład omawiający ten mechanizm składa się z 70 slajdów i potrzebuję co najmniej godziny aby dokładnie to wyjaśnić słuchaczom więc nie będę teraz się rozpisywać na ten temat ;)

Mniej więcej w połowie drogi postanawiam zrobić sobie mała przerwę na stacji benzynowej i zamawiam podwójną mocną czarną. Nagle coś niczym bomba z piorunami rozsadza moją głowę od wewnątrz. Jak tylko moja głowa wróciła na miejsce, podnoszę wzrok znad lady i okazuje się, że to barmanka strzepywała zużyte zmielone ziarenka kawy z podajnika nie oszczędzając na sile. A ponieważ zarówno kosz na śmieci jak i ten podajnik był metalowy… po raz pierwszy w życiu w mojej głowie zagościł metaliczny dźwięk (który jeszcze tyyyle razy będzie mnie później prześladowywać…:) a barmanka zapewniła mi tego pierwszego wrażenia w całkiem donośnej postaci :)

I tak oszołomiony z kubkiem kawy w ręku wracam do samochodu. Zauważam kolejną istotną zmianę- uderzenie plastiku o plastik (np. zamykając klapę na gadżety w samochodzie)- i te dźwięki także sieją spustoszenie w głowie- są to niezwykle ostre dźwięki jakby mi ktoś skrobał od wewnątrz metalowym prętem o blaszaną czaszkę- fascynujące.

I po „spokojnej” drodze pełnej wrażeń ściskam się mocno z żonka i synkiem. Synuś od razu zauważa zmianę za uchem, na szczęście podchodzi do procka ostrożnie ograniczając się do pokazywania paluszkiem mówiąc „aparat, aparat piszczy” :) Odkrywam momentalnie już nowe głoski nadawane przez procek- „ą” i „ę”- na tyle znacznie się wyróżniły od innych głosek, że nie mam wątpliwości co do ich brzmienia, zwłaszcza z ust synusia :) W aparacie słuchowym rozpoznaję praktycznie głoski tylko typu „A”, „SZ”, „P”, „M” nie licząc „spontanicznie” wychwyconych głosek przy rozmowie- to także skomplikowana sprawa- dla zainteresowanych zapraszam na moje wykłady ;). Nowe wrażenia: krzyki protestu synusia- niczym wkręcanie śruby do mózgu- aparaty zwykle mają reduktor hałasu więc do tej pory te hałasy ścinały. Słyszenie bąbelek w czajniku na wodę (w aparacie były to zwyczajne buczenie). Dzwonienie porcelany i sztućców zwala mnie dosłownie z nóg. Za to plusk wody kąpiącego się Filipka daje tyle akustycznej frajdy :)

I wreszcie nauczyłem się cicho przełączać pstryczki do lamp i naciskać na klamki. Aparaty generalnie wyciszały te hałasy i przez co nie zdając sobie sprawy z konsekwencji akustycznych przełączałem pstryczki i naciskałem na klamki najbardziej efektywnie (tj. głośno- nierzadko także nieświadomie trzaskając drzwiami). Teraz wyraźnie słychać wszystkie pracujące mechanizmy za pstryczkami i klamkami. Ach, moja kochana żona będzie teraz przeszczęśliwa bo jestem dość skrajnym „nocnym markiem” a nieraz w przeszłości nie udawało mi się po cichu zakraść się do łóżka bez jej obudzenia :)

2 komentarze:

  1. Widzę ,że wrażenia się pojawiają !!!
    Cieszę się !!!
    Ciekawa jestem jeszcze wrażeń z ćwiczeń słuchowych - czy robi Pan takie zamierzone zabawy słuchowe ? Polecam płytę Dźwięki Otta - super zabawa z synkiem, ciekawe , kto będzie lepszy w mwmorach słuchowych. Ciekawy zestaw pomocy do ćw. słuchowych przygotowała p.Anna Prożych dla Dźwięków Marzeń.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając opis Twoich wrażeń, myślę o moim Olciu co czuł przy pierwszym podłączeniu...miał 2,5 roku. Cieszę się i życzę wielu pozytywnych odczuć

    OdpowiedzUsuń